Jadąc na spotkanie autorskie do Poznania zastanawiałam się od czego zacząć, żeby atmosfera spotkania nie była zbyt sztywna. Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne, a samo spotkanie przeszło moje wszelkie oczekiwania. Powitalny bukiet z suchych kwiatów, wspólne siedzenie przy kilku stolikach, skupionych obok siebie, pyszne jedzenie, do tego lampka dobrego wina, przemiła obsługa i leżący obok nas na podłodze pies właścicieli Alf, wszystko to sprzyjało integracji i sprawiło, że poczułam się jak „u siebie”. Głośne mówienie w takich warunkach o problemach, z którymi musiałam się zmierzyć, opisanych w książce – fragmentach dziennika, który pisałam podczas kilkuletniej terapii, okazało się o wiele łatwiejsze, niż początkowo sądziłam. Magia wspólnego stołu i atmosfera spotkania udzieliła się wszystkim, dzięki czemu uczestnicy swobodnie zadawali pytania a nawet dzielili się jakimiś swoimi przeżyciami. Niektórzy byli zdziwieni, że taka osoba jak ja, sprawiająca wrażenie stanowczej i pewnej siebie mogła nie tylko wejść w krzywdzący związek, ale mieć trudności z uwolnieniem się z tej relacji. Spotkanie po raz kolejny potwierdziło, że warto i trzeba o trudnych sprawach mówić głośno, dzielić się swoimi doświadczeniami. Być może zachęci to osoby borykające się z podobnymi problemami do szukania pomocy, a osoby nie obarczone takimi problemami do zrozumienia ich. Bo zachowanie ofiary można porównać do ćmy lecącej do światła, które ją zabija. Wykształcenie i status społeczny nie mają w tym przypadku znaczenia. Świadomość i rozum mówią „nie”, a podświadomość mówi „tak”.
Dziękuję wszystkim, zarówno organizatorom jak i uczestnikom za to wspaniałe spotkanie, za możliwość podzielenia się częścią swojej historii.
1 Komentarz. Leave new
[…] Czytaj blog Zofii Sareńskiej: https://zofiasarenska.pl/2019/10/01/to-byl-wyjatkowy-wieczor/ […]